Przez kilka ostatnich dni temat budżetu w Wielkiej Brytanii zdominował wszystkie lokalne media. Gazety prześcigają się w pisaniu o tym komu się pogorszy, a komu poprawi. Dzieje się tak co roku, za każdym razem jak jest ogłaszany nowy budżet. Ostatnim razem też o tym pisałem, w poście UK budżet 2011 - co się zmieni.
Sprawa niby normalna, bo wiadomo że coś się musiało zmienić. Gospodarka europejska, w tym Wielka Brytania, borykają się od kilku lat z kryzysem, na który brak jednoznacznej recepty. Większość państw rozwiniętych odczuwa spowolnienie na rynkach i musi sobie radzić jak tylko umie. Aby nie podzielic losu Grecji, Anglia musiała więc wprowadzić dodatkowe cięcia i modyfikacje, aby odciążyć bardzo przeciążony budżet. Musiało się to więc odbić także na jej mieszkańcach.
Jak zwykle bywa w takiej sytuacji, komuś należało zabrać, aby móc dać komuś innemu. Nie można było tylko zabierać, bo niezadowolone społeczeństwo prawdopodobnie doprowadziłoby do zmiany władzy, a na to sobie partia rządząca nie mogła pozwolić. Należało więc znaleźć jakiś kompromis.